.
Fundacja NJM
Start Idea, działalność Wydarzenia Wspólnota, przyjaciele Formacja duchowa Wydawnictwo Kontakt 
.
.

Wydarzenia - rozwinięcie: Modlitwa nawrócenia uzdrowienia i uwolnienia w ramach seminarium rekolekcyjnego "Żyj na chwałę Trójcy Świętej", 13.IV.2019

zdjęcia | powrót do kroniki


     Świadectwa po przeżytym pierwszym etapie rekolekcji i modlitwie wstawienniczej:

Ania
     Przez pierwsze tygodnie seminarium rekolekcyjnego przechodziłam prawdziwie oczyszczenie z moich grzechów. Jednocześnie rodziło się coraz większe pragnienie, aby wreszcie z całą determinacją przyjąć Jezusa. Aby wszedł z mocą swojej miłości w głębię mojego wnętrza i do końca pokazał, co mnie trzyma na uwięzi, że pragnąc bezwarunkowo przylgnąć do Niego, nie mogę tego uczynić - coś budzi we mnie lęk, obawy, ogranicza w działaniu, zamyka na ludzi.
     Okazuje się, że wciąż tkwi we mnie egoistyczne przywiązanie do siebie, do swojego widzenia spraw i poleganie na własnych siłach, aby wszystko, co robię, było według mnie doskonałe, żeby pokazać się Bogu jako dobry chrześcijanin, taki bez zarzutu, w swoim przekonaniu bez wielkich grzechów.
     Podczas modlitwy o nawrócenie, uzdrowienie i uwolnienie poczułam bardzo silne pragnienie, aby przekroczyć próg nadziei, postawić wszystko na Jezusa, zwłaszcza w sytuacji choroby, także fizycznej. Gdy wspólnota modliła się nade mną, w pewnym momencie poczułam niesamowity pokój i ogarnęła mnie radość. Nawet fizycznie odczułam, jakby ktoś zdjął z moich barków ciężar, który mnie przygniatał. W sercu zrodził się spokój, który trudno nawet określić słowami. Poczułam się przeniesiona w inną rzeczywistość. To jest nowy początek! Zrozumiałam, że teraz jestem wprowadzona na drogę prawdziwego nawrócenia. Zaczyna się dla mnie nowa rzeczywistość i zostałam właśnie na nowo ochrzczona w Duchu Świętym.
     Obawa o siebie, o swoje zdrowie, o przyszłość, poczucie samotności - to wszystko fałszywe racje, podsycane przez złego.
     Podczas modlitwy odczułam uwolnienie z tych więzów. Przestałam się bać. Jezus dotknął mnie w samym wnętrzu. To Jego otwarty bok stał się dla mnie bramą, przez którą mogę wejść w samą istotę Jego miłości, z niej zaczerpnąć i wyjść do nowego życia. Zrozumiałam, że ta "brama" nigdy nie jest zamknięta przede mną i mogę , a nawet powinnam, korzystać z tego nieustannie.
     Zwieńczeniem tego etapu seminarium rekolekcyjnego były słowa z 1. Listu do Koryntian (1 Kor 15, 12-22), wzywające mnie do radykalnego, bezwarunkowego zawierzenia Zbawicielowi i pójścia za Nim bez względu na okoliczności, do wiary, która ma stale wzrastać przy współpracy z łaską Bożą na co dzień.
     Chwała Panu!

Zbyszek
     Tak, z modlitwy to pamiętam, że jakbym cały czas powtarzał: Panie, ja Tobie cały zaufałem, ja Tobie zaufałem i bać się nie będę. Te słowa mnie prowadziły i właściwie wszystko, co wypowiadaliście nade mną, czy ja modliłem się z wami, to sprawiało mi wielką radość i czułem takie przylgnięcie do Pana. To uczucie i Pascha jakoś uświadomiły mi, także przez Słowo (Mt 13, 44-50), że nie spotkałem ani jednego człowieka, który by nie grzeszył, który by nie był tym, któremu Pan nie mógłby w jakiś sposób udzielić napomnienia, że będzie sąd, który jasno oddzieli dobro od zła. Ja też się czuję bardzo grzeszny, ale jest taka wielka nadzieja we mnie, że Pan nie zważa tak bardzo na ten mój grzech, tylko na ten moment, żebym się do Niego po prostu przyznał, żebym się podzielił Nim, żebym zrozumiał, że to jest właśnie grzech - to co siedzi we mnie. To, że jestem człowiekiem porywczym czy w niektórych sprawach rozpiera mnie pycha, że upadam, codziennie upadam. Mogę powiedzieć też za Anią, że odczuwam wielki pokój. Wielki pokój po tych rekolekcjach, taką radość i wiem że jest Pan, że mogę się z każdą rzeczą zwrócić do Pana i On mnie wysłucha. Wspólnota braci jest najlepszym tego świadkiem, bo i przez nich mogę się przecież do Pana zwracać i prosić. On po prostu wysłuchuje wszystkiego i On umarł, żebym ja mógł właśnie z wiarą, z taką ufnością zwracać się ze wszystkim do Niego. Wiem, że Bóg przychodzi z konkretną pomocą w sytuacjach po ludzku bardzo trudnych, których sam bym nie rozwiązał. Tak się stało w przypadku choroby mojego ojca. Było moją troską, co ja z moim kochanym ojcem zrobię, jak zapewnię mu właściwą opiekę w czasie także dla mnie trudnym. No i Bóg zabrał mojego tatę w najlepszym dla niego czasie, bo Bóg jest Panem czasu. Tak ukazał swoją troskę o każdego człowieka. Wiem, że mogłem się od mojego ojca nauczyć w jakiś sposób sprawiedliwości. Takiej ludzkiej sprawiedliwości, ale na pewno nie miłości. Takiego uczucia - kochania ojca czy matki, takiego zaufania. Raczej mogłem doświadczyć czegoś innego, ale w tej chwili to Pan Bóg mi wszystko wynagradza, wszystko. Daje i spokój. Pozbawił mnie, bo Go o to prosiłem, jakiejś pożądliwości, takiej cielesnej. Jestem inny, jak to się mówi, że Pan wszystko czyni nowe i ze mną też robi nowość. Ciągle nowość. To jest, jakbym szedł ulicą i ta ulica już nie jest taka, jak była, jest inna. Ludzie są inni, moje dzieci, moje wnuczki są inne, bo też widzę w nich i tę łaskę Bożą i tę, jak to się mówi, bezpretensjonalność w stosunku do Niego. Tak, to dzieci nas uczą, a mnie przynajmniej uczą tego właśnie, że one się z wszystkim do mnie mogą zwrócić i ja tak samo mogę się zwrócić do Pana Boga ze wszystkim.


zdjęcia | powrót do kroniki
.
.
| Start | Idea, działalność | Wydarzenia | Wspólnota, przyjaciele | Formacja duchowa | Wydawnictwo | Kontakt |
.
. .
fundacja ewangelizacja media odnowa miłość sobór wspólnota mocni w wierze największa jest miłość kościół charyzmaty Duch Święty muzyka chrześcijańska liturgia centrum kultury chrześcijańskiej NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ Fundacja Ewangelizacyjno Medialna wspólnota Mocni w wierze