.
Fundacja NJM
Start Idea, działalność Wydarzenia Wspólnota, przyjaciele Formacja duchowa Wydawnictwo Kontakt 
.
.

Wydarzenia - rozwinięcie: Nocne czuwanie w Wigilię Zesłania Ducha Świętego w Ciebłowicach, 3.VI.2017

zdjęcia | powrót do kroniki


     Pewnym wyzwaniem w organizacji czuwania była wyprawa do Warszawy na "Stadion Narodowy", aby zabrać Krzysia z "Pikniku Naukowego", w którym od lat uczestniczy Politechnika Łódzka. On sam co roku, w ramach "Centrum Nauczania Matematyki i Fizyki PŁ", przygotowuje na tę okazję przez wiele miesięcy specjalną naukowo-techniczną prezentację , a potem wraz z innymi pracownikami pełni dyżur do godzinie 20:00 podczas pokazów na Pikniku. Prowadzeni łaską Bożą i popychani "wiatrem Ducha", w męskim składzie - ze Zbyszkiem, Jędrkiem i Mariuszem, a z powrotem i Krzysztofem, przemieściliśmy się "szybkim lwem" - Peugeotem 308 (wielki dar dla wspólnoty od Pana) w jedną i drugą stronę. Już przed godziną 22 mogliśmy zaczynać modlitewne czuwanie tradycyjnym zaproszeniem Maryi do naszego wieczernika. Wraz z Nią wielbiliśmy Boga słowami pieśni "Magnificat". Maryja, jako główna Animatorka czuwania, wprowadziła nas w klimat Zesłania Ducha Świętego, które jest ufnym oczekiwaniem na Moc z wysoka, na największy dar, jakiego Ojciec i Syn mogą nam udzielić - Ich wzajemną, osobową Miłość - Ducha Pocieszyciela. Z każdą minutą odczuwamy coraz więcej Mocy i prawdziwej Światłości, modlitewnego zjednoczenia z Bogiem, wchodzimy głębiej w mistykę tego wydarzenia, które jest bardzo osobistym spotkaniem z Bogiem dla każdego człowieka. Jest łagodnym i pełnym miłości, a jednocześnie wielkiej mocy przekonywania wejściem Pana w nasze życie - udzieleniem nam Jego samego - Ducha Ożywiciela, Nauczyciela, Wspomożyciela w naszej słabości, który przebywa w nas i modli się w nas nieustannie. To spotkanie budzi w nas wiarę i rozbudza nadzieję, odsłania oczywistość obecności Boga we wszechświecie , oczywistość zbawczej mocy Jezusowego Krzyża i Zmartwychwstania, bez których nie byłoby Zesłania Ducha Świętego. Odczuwamy wypłynięcie na głębię spotkania, gdzie Miłujący oddaje nam siebie, rozlewa w naszych sercach swój największy dar - Miłość, Ducha Świętego. Zmysłowym wyrazem tego, co się dzieje w sferze ducha, są słowa pieśni, która powstała w Duchu Świętym tuż przed tą wielką Uroczystością w Kościele, pt. "Przybądź Duchu Święty":

     Przyjdź Duchu Prawdy i odnów nas,
     Chcemy tworzyć miłości ład.
     Przyjdź Tchnienie Życia i prowadź nas,
     By odpowiedzieć na Boży plan.
     Przyjdź Paraklecie i obroń nas,
     Niech Twa moc zwycięża świat.

     Ref:
     Przybądź Duchu Święty,
     i miłość rozlej w naszych sercach.
     Przybądź Duchu Święty
     i radością Jezusa nas napełniaj.
     Przybądź Duchu Święty,
     i odwagi do świadectwa nam udzielaj.

     To Duch Boży, który działa uprzedzająco, sam wyszedł naprzeciw naszym pragnieniom i oczekiwaniom, a przez tę pieśń wzmaga się nasze wołanie o nowe zesłanie Ducha, o prawdziwą odnowę życia całego Kościoła świętego w Duchu Świętym. Rozumiemy ,że nasze wysiłki nic nie zmienią, jeśli to Duch Boży nie będzie mógł działać w nas, pośród nas i w całym Kościele. Dlatego ważną częścią czuwania była konferencja pt. "Duch Święty w objawieniu biblijnym", która miała pogłębić naszą znajomość Ducha Świętego, otwarcie na Niego, przyjaźń i współpracę z Jego osobą na co dzień. Przecież tego dnia mija 16 lat od Mszy świętej odprawianej przez Jana Pawła II w Wigilię Zesłania Ducha Świętego na Agrykoli w Warszawie, na której wołał w kontekście Ducha Świętego: "Nie przeszkadzajcie Mu, ale współpracujcie z Nim!". Musimy więc Ducha Świętego poznawać coraz bardziej, aby być współpracownikami Boga w dziele zbawienia świata i stawać się Jego przyjaciółmi w miłości. Po konferencji przerwa na odpoczynek i wyborny bigos, przygotowany przez Anię, aby nabrać siły przed kulminacyjnym momentem czuwania: indywidualną modlitwą o nowe wylanie darów Ducha Świętego. Poprzedziło ją kilkunstominutowe upraszanie Ducha Świętego Sekwencją: "Przybądź Duchu Święty" i wielokrotne powtarzanie refrenu "Veni Sancte Spiritus". Następnie podjęliśmy modlitwę nad każdą z osób z nałożeniem rąk, w której różnorakie dary i charyzmaty obecne we wspólnocie ujawniały swoje działanie i Bożą moc. Duch Święty zstępował do najgłębszych pokładów naszego ducha, aby tam udzielać nam daru nowego światła poznania Boga, rozpalać w nas miłość, udzielać pokoju, budzić moc wiary i przemieniać "od środka" w ludzi duchowych - świadków Zmartwychwstałego.
     Kiedy wracaliśmy do Łodzi ok. godziny 4:00 rano, zaczynało powoli świtać, co było symbolicznym ukazaniem znaczenia czuwania i jego wewnętrznego charakteru: Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! (Rz 13, 12). Z każdym takim wydarzeniem ciemności naszej niewiary ustępują na rzecz światła zbawienia. Duch Święty zstąpił i udzielił nam swojej mocy, miłości i trzeźwego myślenia (por. 2 Tm 1, 7). On usunął z naszych serc zmęczenie, niepewność, lęki i zniechęcenie, bojaźń przed światem, utożsamianym z grzechem i z panowaniem księcia ciemności.
     To, co się wydarzyło tej nocy, najlepiej oddają świadectwa osób ze wspólnoty:

Kasia
     W tym roku szczególnie oczekiwałam na modlitewne czuwanie w Wigilię Zesłania Ducha Świętego, ponieważ już od dłuższego czasu odczuwałam słabość fizyczną, psychiczną i duchową i "… jak ziemia zeschła i łaknąca wody" potrzebowałam łaski, nowego "wylania" mocy i miłości Ducha Świętego.
     Pan Bóg odpowiedział na moje pragnienie i w czasie nocnego czuwania, kiedy zmęczenie i różne moje dolegliwości fizyczne zaczęły mi coraz bardziej doskwierać i odbierać radość trwania w naszym wspólnotowym "Wieczerniku", w momencie modlitwy osób ze wspólnoty nade mną, otrzymałam pewnego rodzaju wewnętrzne poznanie Bożej transcendencji, Jego wszechmocy i potęgi, tego, że Bóg istnieje poza światem, ponad światem, niezależnie od świata. W moim umyśle i sercu pojawiło się głębsze rozumienie Boga (podkreślone wewnętrznym obrazem jakby olbrzymiej płonącej tarczy słonecznej, będącej "tłem" dla całego kosmosu) , który jest Stwórcą nie tylko Ziemi i każdego człowieka, ale także kosmosu, jest Kimś, Kto powołuje do życia, od Kogo wszystko ma istnienie i do Kogo wszystko w nieustannym ruchu ostatecznie zmierza, bo "w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17, 28).
     To duchowe doświadczenie, będące owocem zstępowania tej nocy Ducha Świętego, już na samym początku odnowiło moją nadzieję, wiarę i miłość, i wzmocniło moje siły duchowe. W trakcie tej modlitwy całkowicie ustąpiły także trapiące mnie dolegliwości fizyczne oraz zmęczenie, wróciły radość i energia do dalszej modlitwy i działania.
     Dodatkowym umocnieniem w miłości Bożej było słowo odczytane po indywidualnej modlitwie, a skierowane szczególnie do mnie:
     "A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.»" (Mt 26, 26-29).
     Odniosłam jego znaczenie bardzo osobiście, do swoich niełatwych myśli związanych z codziennym uczestnictwem we Mszy Świętej, kiedy w ostatnim czasie z powodu zmęczenia, ciągłego pośpiechu i osłabienia duchowego nie mogłam w odpowiednim skupieniu i nastawieniu wewnętrznym przeżywać liturgii Eucharystii. Często miałam wrażenie, że jestem jakimś drewnianym kołkiem, z którego nie ma żadnego pożytku dla chwały Bożej i w takim razie może moja obecność codziennie na Mszy Świętej nie ma sensu. Tylko dzięki łasce Bożej nie poddawałam się tym myślom, rozpoznając je jako pokusę i działałam zgodnie z ignacjańską zasadą "agere contra" wbrew swoim odczuciom. Poprzez ten fragment z Ewangelii św. Mateusza Pan Jezus upewnił mnie o swojej zbawczej miłości, większej niż moja słabość i grzech, która wybawia mnie od złego, chcącego mnie zniszczyć. Na nowo obudziło się we mnie pragnienie, aby w czasie każdej Eucharystii odpowiadać z możliwie największym wewnętrznym zaangażowaniem swoją miłością na ofiarną i niezmienną miłość Jezusa.
     W ciągu kilku tygodni, które minęły od wydarzeń związanych z Uroczystością Zesłania Ducha Świętego, okazało się, że to nowe dla mnie rozumienie wszechmocy i transcendencji Boga jest trwałe, stanowi ciągle żywy punkt odniesienia dla mojej wiary, nadziei, całej mojej relacji z Bogiem. W praktyce prowadzi to do większej wolności wewnętrznej, dając pokój i radość, wynikające z pewności, że jestem stworzeniem i własnością miłującego mnie Wszechpotężnego Ojca w Niebie.

Krzysiek
     W tym roku uroczystość Zesłania Ducha Świętego wypadła dla mnie osobliwie - w ten dzień wraz z grupą kolegów z pracy brałem udział w corocznej imprezie wyjazdowej. Nasza wspólnota modlitewna, co oczywiste, wieczorem miała się zebrać na świętowaniu, w czym nie mogłem odmówić swego udziału. Ustalono więc, że pod koniec imprezy Mariusz ze Zbyszkiem i Jędrkiem specjalnie przyjadą po mnie do Warszawy i zabiorą do Ciebłowic na nocne czuwanie. Tak się stało, i ja - po czternastu godzinach aktywności, prawie cały czas na nogach - z trudem wsiadłem do samochodu. Marzyłem o odpoczynku, ale na miejscu się znalazłem wcale nie po to, by wypoczywać. Czas czuwania i modlitwy przeżyłem nie do końca przytomny, w pewnym rozdrażnieniu i goryczy. Wszystko mi przeszkadzało - nie dość wygodne siedzenie, głośniejsze dźwięki, śpiewanie, światło niskiego żyrandola. Potem były modlitwy nad każdym z nas, a ja przy tym otrzymałem Słowo z Ewangelii Św. Mateusza : Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. (Mt 10, 34-39) Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 10, 34-40). Z ulgą doczekałem powrotu do domu.
     Po tych wydarzeniach pozostał we mnie jakiś niesmak - wielkie święto, mój udział w modlitwach, a tu jakby bez echa, jakby nic się nie działo, jakby mnie tam wcale nie było. Przez kilka dni było mi przez to przykro, doskwierało rozczarowanie sobą; źle się z tym czułem. Czyżbym aż tak bardzo oddalił się od mojego Pana? Czy jestem tak nieczuły na Jego obecność?
     Przy okazji następnego spotkania naszej grupy jednak coś zaszło. Otóż Kasia, wspominając modlitwy nad nami, przytoczyła obraz, jaki sobie wyobraziła: gdy wspólnota modliła się nade mną, że sam Pan Jezus trzyma mnie za ramiona. To było olśnienie. Moje ówczesne zmęczenie zyskało inne znaczenie! Właśnie w tym moim stanie przyszedł do mnie Jezus, aby mi udzielić Siebie, a ja tego od razu nie zobaczyłem! Nabrały w tym kontekście sensu otrzymane słowa: "Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien". Dlatego po tak długiej i wyczerpującej pracy miałem znaleźć się wśród wspólnoty, aby oddać Mu chwałę. Nie znalazłem się tam dla przyjemności. Jezus powiedział: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz". A więc, nie bezpośrednio, ale przenośnie, odnosząc te słowa do mojej sytuacji, dał mi znać, że wyznając Go, powinienem być przygotowanym na wszelkie okoliczności - również na trudne, związane z niewygodą lub wręcz cierpieniem. Nie jest to jednak ofiara próżna: "… kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je". Te z kolei słowa zawierają obietnicę Chrystusa - wszelkie trudy, poniesione w Jego imię, zostaną przez Niego wynagrodzone. A przecież już nagrodą samą w sobie jest Jego miłość, jaką nas darzy i także - z naszej strony - możliwość wielbienia Go za Jego wielkie dzieło zbawienia nas wszystkich.
     Chwała i uwielbienie naszemu Bogu w Trójcy Świętej!

Ania
     W sobotę poprzedzającą uroczystość Zesłania Ducha Świętego bardzo ważnym dla mnie momentem była Msza święta, w której uczestniczyliśmy w kościele św. Teresy o godzinie 12:00. Podczas komunii świętej ogarnęło mnie wspaniałe uczucie objęcia przez Jezusa. Mogę to określić nawet jako "wchłonięcie" mnie przez Niego w samego siebie przez miłość. To była chwila niesamowitego zjednoczenia ze Zbawicielem.
     Następnie pojechaliśmy do Ciebłowic. I tutaj doświadczyłam wspaniałej rzeczywistości jednocześnie prawdziwego Wieczernika i Kany Galilejskiej.
     Czas przestał istnieć, wszystko działo się jakby poza nim, jedną chwilę. Także miejsce, w którym się modliliśmy, istniało w innym świecie. Wszystko, czego doświadczałam podczas naszego czuwania, było niesamowite, wyjątkowe, a jednocześnie pełne zwyczajności, pokoju, bez emocjonalnych "odlotów". To, co się działo, było po prostu normalne.
     Bardzo ważną częścią czuwania była konferencja "O Duchu Bożym w Objawieniu biblijnym", szczególnie w części dotyczącej Nowego Testamentu. Moją uwagę zwróciło zwłaszcza to, że wezwanie człowieka do nawrócenia jest właśnie efektem działania Ducha Świętego, także doświadczenie zjednoczenia z Chrystusem jest możliwe dzięki działaniu Ducha Świętego i ono nie przeminie. Również walka z grzechem jest możliwa tylko poprzez poddanie się Duchowi Świętemu, którego zadatek otrzymaliśmy i z którym więź musimy nieustannie odnawiać.
     Kulminacją czuwania była modlitwa wspólnoty nade mną o utwierdzenie w Duchu Świętym na drodze nawrócenia, o umocnienie wiary i ufności w zbawczy plan Boga dla mnie. Sama gorąco prosiłam o Ducha pokoju i ufności bez granic do Jezusa, o dar męstwa w wyznawaniu Go przed światem, wobec ludzi, o czułość na znaki i natchnienia Ducha Świętego, rozpoznawanie Jego pouczeń i poddanie Mu całkowicie swojej woli w posłuszeństwie i ufności.
     W pewnym momencie poczułam, że przenika mnie i wypełnia głęboki spokój, a ręce nałożone na mnie przez braci ze wspólnoty są dłońmi samego Boga,który potwierdza, że mnie przyjmuje z miłością i otacza samym sobą jak Ojciec. Akceptuje mnie i chce, abym to Jemu zawierzyła wszystko, a oddając Mu to, co posiadam (chociaż to tak niewiele), oddam najwięcej.
     Potwierdzeniem tego było słowo z Ewangelii św. Marka (Mk 12, 41-44) o ubogiej wdowie, które zostało do mnie skierowane po modlitwie.
     To zdecydowane wezwanie Pana, abym niczego z tego, co posiadam, nie chciała sobie przywłaszczyć, ale mam wszystko wydać w służbie Bogu i braciom. To wymaga nieustannej pracy nad sobą, ale przy pomocy łaski Bożej nawrócenie jest możliwe, możliwe jest uwierzenie nadziei wbrew nadziei.
     Chwała Panu!

Jędrek
     Błogosławię Boga za tegoroczne Zesłanie Ducha Świętego, przez które ukazał mi w szczególny sposób jedność Kościoła, jako jedną z najważniejszych cech jego tożsamości. Jest oczywiste, że nie ma Kościoła bez osobistej relacji każdego chrześcijanina z Bogiem ale nie mniej istotna jest jedność między członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, tworzona przez Ducha Świętego i realizowana przez świadoma współpracę z Nim. Owa jedność jest jednak owocem współdziałania różnorodnych charyzmatów i w żadnym razie nie może być pojmowana jako "wielka unifikacja".
     Szczególnym potwierdzeniem tej refleksji było słowo z Dziejów Apostolskich o zesłaniu Ducha Świętego na czuwający na wspólnej modlitwie w Wieczerniku młody Kościół (por. Dz 2, 1-4).

Zapraszamy do wysłuchania konferencji:
Konferencja "Duch Boży w Nowym Testamencie"
- mp3, 25MB

zdjęcia | powrót do kroniki
.
.
| Start | Idea, działalność | Wydarzenia | Wspólnota, przyjaciele | Formacja duchowa | Wydawnictwo | Kontakt |
.
. .
fundacja ewangelizacja media odnowa miłość sobór wspólnota mocni w wierze największa jest miłość kościół charyzmaty Duch Święty muzyka chrześcijańska liturgia centrum kultury chrześcijańskiej NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ Fundacja Ewangelizacyjno Medialna wspólnota Mocni w wierze