.
Fundacja NJM
Start Idea, działalność Wydarzenia Wspólnota, przyjaciele Formacja duchowa Wydawnictwo Kontakt 
.
.

Wydarzenia - rozwinięcie: Czuwanie modlitewne w wigilię zesłania Ducha Świętego., 18.V.2013

zdjęcia | powrót do kroniki



     Nasze czuwanie modlitewne miało miejsce już w nowej siedzibie Fundacji, na ul. Obr. Westerplatte 12A. Program czuwania w wigilię zesłania Ducha Świętego jednak taki sam jak w ubiegłych latach lat. Najpierw Msza święta w której upraszaliśmy nowe zesłanie Ducha Świętego. Następnie oddanie chwały Bogu przy grobie ojca Józefa i prośba zanoszona wraz z całym Kościołem żyjących jeszcze tu na ziemi, i tych żyjących już w Bogu, w Jego królestwie, o zesłanie nam Ducha Świętego. W roku ustanowionym przez Kościół "Rokiem wiary", w którym łódzki biskup diecezjalny - Marek Jędraszewski właśnie wystąpił z wnioskiem o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego ojca Józefa, nasza modlitwa przez jego wstawiennictwo nabrała jeszcze mocniejszego wyrazu. To przeświadczenie o świętości życia o. Józefa wzmagało bardziej naszą gorliwość i chęć naśladowania jego przykładu - człowieka, który wszystko czynił tak, żeby się poddać Duchowi Świętemu, a nie przeszkadzać w Jego działaniu.
     Po agapie w siedzibie Fundacji, odbyła się konferencja, której temat z jednej strony nawiązywał do dnia Pięćdziesiątnicy, a z drugiej był kontynuacją cyklu formacyjnego, w ramach którego rozważamy kolejne dokumenty Soboru Watykańskiego II. Ponieważ aktualnie rozważamy "Konstytucję Dogmatyczną o Kościele", to tematem konferencji został wybrany jej VIII rozdział: "Błogosławiona Maryja Dziewica Boża Rodzicielka w Tajemnicy Chrystusa i Kościoła". Konferencja nie tylko była formą zaproszenia Maryi do naszego małego wieczernika, aby modliła się wraz z nami o Ducha Świętego. Ona też przygotowała duchowy grunt pod nasze otwarcie na Ducha Świętego, przez przykład tego, jak Maryja to czyniła. Maryja przedstawiona w dokumencie soborowym jawi nam się bowiem jako od początku "typ Kościoła", która całkowicie żyje i działa tylko w Duchu Świętym, będąc pełną Ducha Jego Oblubienicą. W Niej - szczególnie wybranej przez Boga w ekonomi zbawienia rodzaju ludzkiego - tajemnice wiary są zaszczepione, rozwijane i przechowywane w całej pełni, z największą możliwą troskliwością i miłością. Chrystus bowiem począł się w Niej z Ducha Świętego, zrodził z Niej i był przez Nią troskliwie wychowywany, otoczony pełnią miłości, a potem miał w Niej i ma na wieki najdoskonalszą Współpracowniczkę w dziele zbawienia świata. Maryja jest w pełni otwarta na działanie Ducha Świętego, a Zwiastowanie będące już prawdziwym zesłaniem Ducha Świętego na Jej życie zapowiadało Pięćdziesiątnicę. W "Zielone Święta" wraz z Apostołami modli się o Ducha Świętego jako pierwszy dar dla Kościoła, aby każdy człowiek w nim mógł otrzymać pełnię Ducha Świętego i swoim życiem odpowiadał "fiat" na wolę Bożą. Czy może być większy przykład, większe świadectwo wiary, większy wyraz miłości w naśladowaniu Jezusa.
     Po konferencji wraz z Maryją i w jedności z całym Kościołem czuwającym tej nocy na modlitwie zaczęliśmy upraszać Ducha Świętego. Najpierw modlitwą - sekwencją do Ducha Świętego (uroczyście śpiewaną w Kościele w samą uroczystość zesłania Ducha Świętego), a następnie poprzez pieśni pełne Ducha, modlitwy zanoszone z wiarą o nowe zesłanie Ducha Świętego, modlitwy psalmami i inne modlitwy wielbiące Boga. Potem przeszliśmy do odczytania słowa Ewangelii z liturgii dnia. W wigilię zesłania Ducha Świętego słowa te pochodzą z Ewangelii św. Jana: W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: "Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza". A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był <dany>, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony (J 7,37-40). Interpretacja Słowa podkreślała proporcjonalność naszego pragnienia do skali Bożej odpowiedzi według zasady: "kto mało pragnie, ten mało otrzymuje". W ten sposób przygotowała na budzenie jeszcze większego pragnienia Ducha, pragnienia odpowiedzenia Bogu całym naszym życiem, naszym "fiat" na Jego słowa. I tak przygotowani weszliśmy w kulminacyjne wydarzenie tej nocy czuwania: w upraszanie darów Ducha Świętego dla każdego indywidualnie poprzez modlitwę całej wspólnoty nad daną osobą. Modlitwa nawiązywała do otrzymanych sakramentalnie darów Ducha, upraszając ich odnowienie oraz wypraszała nowe - potrzebne dla wzrostu w łasce teraz, potrzebne w służbie Kościołowi - zwyczajne i nadzwyczajne, aby cale dziedzictwo Pięćdziesiątnicy stawało się coraz bardziej naszym udziałem.
     O owocach "nocy czuwania" i roli tego wydarzenia na drodze życia duchowego, niech zaświadczy rozmowa, jaką tydzień po tym wydarzeniu przeprowadziliśmy w ramach cotygodniowego spotkania "Mocni w wierze" na modlitwie we wspólnocie.



Kasia:
     Na to czuwanie czekałam z dużym oczekiwaniem. Wracały do mnie słowa "o mocy z wysoka", że jej potrzebuję. Po pierwsze od samego początku spotkania ogarnęła mnie radość, że się spotykamy, oczekujemy na spotkanie z Panem i na wypełnienie tej obietnicy, później w trakcie modlitwy, szczególnie przez śpiew, odczucie udzielającego się pokoju w tym czasie. Dla mnie też osobista modlitwa na koniec, też ważne słowo skierowane do mnie, że Pan Bóg do mnie przemawia. Do nich wracam i będę jeszcze wracać (o niewiastach przy grobie Jezusa i posłaniu ich dalej, żeby być świadkiem). To wiązało się z medytacją wcześniej odprawianą o zesłaniu Ducha Świętego, żeby właśnie być świadkiem, oczekiwać "mocy z wysoka" i jeszcze większą wagę przywiązywać do bycia świadkiem. Mam być świadkiem tego, co moje oczy oglądają, co moje uszy słyszą.
     Powiem jeszcze o skutkach, jak doświadczyłam tej mocy Bożej w tym tygodniu. Po pierwsze w niedzielę byłam bardzo zdziwiona moim stanem fizycznym, ponieważ był nadspodziewanie dobry, miałam bardzo dużo energii. Jeszcze po powrocie z Gałkówka z energią zabrałam się za sprzątanie. Rozpoznaję, że jeśli działa Duch Święty i przenika umysł, duszę i ciało, to daje duży impuls do działania. Za każdym razem jestem Mu wdzięczna za taki sposób działania, ponieważ jest to dla mnie namacalny dowód Jego mocy i żałuję, że za mało się otwieram na tę moc. W tygodniu doświadczam cały czas tego, że jest to moc od Boga, uzdalniająca do rzeczy, których bym się nie spodziewała, odświeżających. Jest to rzeczywiście wiosenny deszcz, który odświeża siły, daje radość.
     
Mariusz:
     Ja mogę dać świadectwo prawdzie w ten sposób, że to zesłanie Ducha Świętego faktycznie przeniosło mnie do wieczernika Kościoła. Głęboko odczułem ten inny wymiar Kościoła, inny wymiar działania Boga, że Duch Święty przenosi człowieka w jakąś rzeczywistość nadprzyrodzoną spotkania z Bogiem. Miałem takie poczucie, jakbym był aniołem, jakbym rzeczywiście nie miał ciała, chociaż odczuwałem trudy tej modlitwy oraz kilkugodzinnego przygotowania tego czuwania. To wszystko jednak było tak mało istotne wobec przeniesienia w zupełnie inny świat - udzielania się, zlania Ducha Świętego. Miałem poczucie, że jestem istotą duchową, że jestem tak napełniony Duchem Świętym, że właściwie nic mi nie sprawia trudności i mógłbym na tej modlitwie jeszcze trwać, że o godzinie pierwszej w nocy dopiero to wszystko się zaczęło...
      Bardzo przeżyłem modlitwę o zesłanie Ducha Świętego - jako wylanie miłości. Ogromna dawka miłości i pokoju wewnętrznego się we mnie rozlewała - oczywistość bycia zjednoczonym z Bogiem i łaski, której udziela. Pomyślałem sobie: "żyję dla tej chwili", żeby doświadczyć tego szczęścia, które jest dzisiaj, głębokiego kontaktu z Bogiem, zrozumienia logiki całego swojego życia, że całe moje życie właśnie prowadzi do tego zjednoczenia z Bogiem. Bóg mnie przemienia w taką istotę duchową, która dla Niego żyje, Jemu posługuje, która w Nim się zanurza, która w Nim widzi wszystko, całe swoje życie. To właśnie ideał duchowości ignacjańskiej - wszystko widzieć w Bogu. Ja wszystko widziałem w Bogu, wyraźnie. Po tym czuwaniu mam ogromne zaufanie do Niego. Zostałem przeniesiony w doskonalszy wymiar tego zaufania w osobistej relacji z Bogiem. Jest to dla mnie coś łatwiejszego. Całe moje życie jawi mi się jako coś w oczywisty sposób danego od Boga. On mi daje zaufanie i nie mam też żadnych wątpliwości, że przygotował wielkie rzeczy dla nas, że On to wszystko prowadzi, że każdą trudność, to co dziś wydaje się problemem, już rozwiązał. Niewątpliwie Pan Bóg ma wielki zamysł w stosunku do dzieła, które wykonujemy. Rzeczywiście chce się tym posłużyć tak, jak miałem poczucie, że się mną posługuje, jak nigdy dotąd w życiu w czasie tego czuwania, że jestem Jego narzędziem, pełnym Ducha Świętego. Mógłbym mówić o tym godzinami.
     Trzeba o tym mówić, aby w nas się ugruntowało to, co się stało, żeby zdawać sobie sprawę z tego, co naprawdę otrzymujemy od Boga. Mam wrażenie, że wszystkie osoby zostały przeniesione gdzieś dalej, w jakąś nową rzeczywistość duchową i mają nowy rodzaj doświadczenia Boga. Przed każdym stoi wezwanie, aby bardziej zaufał Bogu, odszedł od chwiejności w wierze i potraktował poważniej Boga i siebie samego, dzieło i wspólnotę.
     
Kasia:
     Pozwolę sobie jeszcze jedno powiedzieć, że to rzeczywiście było z Ducha Bożego, że była konferencja poświęcona Matce Bożej. Sprawiło mi to ogromną radość i też duchowo to przeżyłam, szczególnie to, że Maryja jest "Matką żyjących", w przeciwieństwie do Ewy. "Matka żyjących", dlatego że to życie pochodzi od Ducha Świętego. Właśnie taka radość z tego, że moim ciałem może być życie. Nie śmierć, nie powolne schodzenie do grobu, tylko życie, że cały czas idziemy w kierunku większej dawki życia. To dawało wielką radość - szczególne zaproszenie Maryi do tego wieczernika, była tam obecna. W pewnym momencie też odczuwałam obecność ojca Józefa.
     Podzielę się też doświadczeniem, dotyczącym spotkania sprzed dwóch tygodni, kiedy był czas na wypowiadanie słów proroczych. W pewnym momencie podzieliłam się obrazem, który najbardziej był do mnie skierowany - obrazem Abrahama składającego ofiarę z Izaaka. W obrazie tym miałam odczucie niesamowitej opieki ojcowskiej nad Abrahamem i Izaakiem oraz że ta ofiara dokonuje się w miłości Ojca; również poczucie bezpieczeństwa, celowości tego, że w Panu Bogu wszystko układa się jak trzeba i że temu trzeba się poddać. Przez te dwa tygodnie ten obraz cały czas we mnie jest. Jest też jakiś wielki wzrost w zaufaniu do Boga, czuję się otoczona ciągle Jego ojcowską opieką. Nie przeżywam tak dramatycznych sytuacji jak Abraham, ale po prostu tak jest. Po tym czuwaniu był jeszcze jeden moment w wieczerniku domowym - takie nagłe przekonanie, że to nowe otwarcie, właśnie zaczyna się nowy rozdział.
     
Mariusz:
     Jest wiele znaków towarzyszących, przez które Pan Bóg chce nam powiedzieć, że traktuje nas poważnie i żebyśmy odpowiedzieli tym samym. To większe zaufanie jest darem, abyśmy bardziej zdecydowanie i z większym przekonaniem poszli za głosem Bożym. Tak zrobił Abraham, poszedł "na całość", ponieważ wiedział że Pan Bóg mu krzywdy nie zrobi. Jest to całkowite zaufanie do tej Miłości. Myślę że te znaki, jak na przykład rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego ojca Józefa, odpowiadają tym, którzy zadają sobie pytanie skąd się bierze to co my robimy. Właśnie stąd, że jest to nasienie duchowe, że mamy do czynienia z czymś , co jest "od Boga", a nie "od ludzi". Jak mówił ojciec Józef: "życie duchowe to nie żarty". W związku z tym Bóg się dopomina adekwatnej odpowiedzi człowieka, adekwatnego nawrócenia do daru, który tutaj został złożony, żebyśmy mogli iść i głosić. Do tego jednak jest potrzebne nawrócenie i prawdziwa wolność w Duchu Świętym. Dlatego ten obraz z Abrahamem - być wolnym w stosunku do swojego dziecka, móc je złożyć w ofierze Bogu. To jest autentyczna wolność, do której nas uzdalnia Bóg.
     
Zbyszek:
     Przeżyłem ogromnie zesłanie Ducha Świętego w tym sensie, że wydawało mi się, że już nie ja śpiewałem, tylko Duch we mnie śpiewał. To tak, jakbym zjednoczył się ze wszystkimi i wszyscy mówili to samo, śpiewali to samo w jednym Duchu. Razem oddawaliśmy chwałę Bogu przez śpiew w Duchu i było to szczególne poczucie jedności. Jednoczy nas uwielbienie Pana w tym samym Duchu. Każdy jak potrafi, jak mógł, tak śpiewał,a Duch jednoczył.
     
Mariusz:
     To jest charakterystyczne. Jeśli wszyscy śpiewają w Duchu, to śpiewają różne rzeczy, ale jest to wyjątkowe poczucie jedności, że jest to modlitwa od Boga, że Duch Święty modli się w nas. To jest jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Ciągle mówię o otwarciu się na modlitwę w Duchu i w językach, ponieważ tego nic po ludzku nie jest w stanie zastąpić.
     
Zbyszek:
     Ja już jakieś doświadczenie zesłania Ducha i chodzenia drogami Bożymi miałem w tym sensie, że przez pierwsze dwa lata po swoim nawróceniu czułem się jak; "opity młodym winem". Teraz jest to samo doświadczenie Boga, tylko przezywane inaczej. Tamto wiązało się z radością współistnienia w świecie, zadowolenie z tego, co Bóg stworzył. To była wtedy nowość. Teraz miałem odczucie jednoczenia się z całym Kościołem, że mój duch, na mnie zstępuje i potem ze mnie wypływa i jest gdzieś z kimś drugim, w nim działa. Również ten śpiew aniołów, o którym wspomniałeś, to samo miałem doświadczenie ich bycia razem z nami. I też Maryja, Jej czystość zagościła, była z nami, a my byliśmy przy Niej, jakbyśmy się identyfikowali z Nią i chcieli się Jej przypodobać. Ona nas umacnia w tym wszystkim. Maryja jakby była przyczyną tego, że Duch Święty przyszedł i do nas z radością.
     
Mariusz:
     Ona nas gromadzi. Jest poczucie w modlitwie w Duchu Świętym, w językach czy w śpiewie w Duchu, że wielbimy Boga nie tylko razem i z całym Kościołem, ale także ze świętymi i błogosławionymi, z całym Kościołem, który jest w Nowym Jeruzalem. To jest ten rodzaj zjednoczenia. Dlatego ja czuję się przeniesiony w zupełnie inny wymiar duchowy, jakbym był aniołem. Oczywiście aniołowie czy Maryja też tak wielbią Boga. Jak można inaczej wysłowić to, co jest niewysławialne, co jest nie do wypowiedzenia, czyli chwałę Boża i Jego potęgę. Tego ludzkie słowa w żaden sposób nie oddadzą. A Maryja, co zostało nam szczególnie dane, przewodniczyła temu zgromadzeniu. Ona inicjuje wieczernik, ponieważ całe życie tak właśnie żyła wielbiąc Boga. Ona tak się modliła w Duchu, była pełna Ducha Świętego i teraz prosi o Niego dla nas, abyśmy ten sam rodzaj życia prowadzili i dlatego Ona przewodniczy nam na drogach wiary. Mnie też to bardzo pomogło przy pisaniu książki - uświadomienie sobie, że Ona przewodniczy zgromadzeniu. Dlatego jest Matką Kościoła, przewodniczy naszej modlitwie do Boga, pokazuje jak się modlić, szczególnie o Ducha Świętego i Jego dary.
     
Zbyszek:
     Właśnie te słowa Maryi: "Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu moim zbawcy...". To jest takie odczucie, że w tym momencie nasz śpiew, nasze zjednoczenie wielbi Pana, wysławia Jego moc, potęgę, Jego dobroć, radość udzieloną nam, tak jak czyniła to Maryja w "Magnifikat. Zresztą pokój ten nie jest jednorazowy, to wszystko trwa ciągle we mnie przez ten tydzień.
     
Mariusz:
     Czyli szczególny dar pokoju, który otrzymałeś, jako wyraz napełnienia Duchem Świętym.
     
Zbyszek:
     Tak. Nic nie jest w stanie mnie wytrącić. Nawet żona mnie ostatnio słuchała i też potrzebuje rady. Chciała wysłuchać co ja przeżywam, co rozumiem, bo czuje się bardzo niepewna...
     Byłem też u swojego ojca i próbowałem mu coś powiedzieć, co przeżyłem. O Duchu Świętym zacząłem mówić, o Trójcy Świętej. Dla niego owszem Bóg jest najważniejszy, ale Jezus to była tylko historia. Już teraz inaczej mówi, a ja idę dalej i teraz mówię mu o czymś, czego zupełnie nie chwytał, o Duchu Świętym, o miłości, którą dopiero otrzymaliśmy, jak Jezus poszedł do Nieba, że jest na pewno i ten Duch wchodzi po prostu w nas, w nasze życie, jest ciągle przy nas. Jeżeli ja nie będę świadczył, to On będzie świadczył, bo to Duch doprowadza człowieka do całej prawdy, On świadczy o Jezusie.
     
Mariusz:
     To też jest pokazanie pewnego kierunku ewangelizacji. Ona musi zaczynać się od Ducha Świętego, od Jego Osoby. Ty masz takie doświadczenie. Ja kiedy zadzwoniłem do mamy w poniedziałek, mówiła że wie, że czuwaliśmy tutaj, ale ona czuwała z Radiem Maryja i były tam takie piękne modlitwy do Ducha Świętego. Do dwunastej czuwali. Jakiś kardynał irlandzki tam mówił o Osobie Ducha Świętego, dlaczego jest taki ważny. Widziałem u niej duże przejęcie, ale pokazuje to kierunek, bo Duch Święty jest wciąż "wielkim Nieznanym". My musimy mówić o doświadczeniu Ducha Świętego, że jest to rzeczywiście trudna do uchwycenia, ale to Osoba, realnie działająca. O tych przejawach, owocach Jego działania, o natchnieniach i darach Ducha Świętego, o Jego Osobie, trzeba mówić. Trzeba ewangelizować, zaczynając od Niego. Tu jest istota ewangelizacji, tu jest zmiana, owoc Soboru Watykańskiego II. Powrót do Ducha Świętego jako wcześniej zapomnianego w Kościele, który jest w Jego sercu. Bez Ducha Świętego nie ma Kościoła, nie ma życia w Kościele, nie ma nawrócenia, nie ma nic. Bez Ducha Świętego Kościół jest tylko organizacją, instytucją, a Ewangelia jest tylko historią. Tu jest cała różnica. Wszystko zaczyna się od Ducha Świętego, cały czas wracamy do tego źródła, powracamy do Pięćdziesiątnicy, dlatego takie czuwania są kluczem do tego poworotu. To są wydarzenia, które zmieniają życie ludzi.
     
Zbyszek:
     Jeszcze poczucie tego, jak bardzo ludzie są zniewoleni i ile by zyskali, jaką mają stratę, że tego nie przeżyli, jak bardzo jest im potrzebne to. Nawet nie wiedzą, że to jest potrzebne, że to tak umacnia człowieka. Umacnia siły, rozum, ducha, wszystko w nim się robi mocne.
     
Mariusz:
     Ale przede wszystkim uwalnia go to od zniewoleń, przemienia wewnętrznie. Zesłanie Ducha Świętego całkowicie przemienia człowieka, jego mentalność, ze światowej na duchową, na mentalność wiary, według słów sw Pawła. "Przemieniajcie się w waszym myśleniu i działaniu." To robi Duch Święty. Ludzie z jednej strony to tracą, a z drugiej przeczuwają, że za tym kryje się łaska nawrócenia, dlatego metodycznie od tego uciekają. Wiele osób wie, że mamy czuwanie, ale świadomie w nim nie uczestniczą, uciekają od niego, tak jak od całego tego doświadczenia wiary.
     
Kasia:
     Tytułem świadectwa, odnośnie pomnażania sił, opowiem o "tajemnicy mojego życia". Odnawianie sił fizycznych jest rzeczywiście działaniem Ducha Świętego. Dotyczy do mojego stanu związanego z chorobą nadnerczy. Za każdym razem kiedy przychodziłam do przychodni, lekarka była zdziwiona jak ja funkcjonuję i za każdym razem o to pytała. To co mówi medycyna, po prostu zupełnie nie przystaje do mojego funkcjonowania i jest to już kwestia kilkudziesięciu lat. Po prostu działa Duch Święty. On cały czas uzdrawia, daje mi siłę, że inaczej funkcjonuję. Odnawianie myślenia, to jest podstawa, ale ja wiem, że Duch Święty jest moim najlepszym Przyjacielem. A to jest rzeczywiście odnawianie myślenia, bo kiedy napada mnie coś smutnego czy jakieś przygnębienie, ja Go tylko proszę, żeby mnie pocieszył i On mi daje siły.
     
Mariusz:
     Oczywiście, pomnożenie sił fizycznych jest owocem działania Ducha Świętego, jeżeli trzeba żeby człowiek chwalił Boga i nie ustawał w tym. Gdybyśmy jednak mieli na przykład życie marnować chodząc własnymi drogami, to Duch Święty nie będzie działał, żeby nasze siły fizyczne pomnażać. Natomiast jeśli widzi, że człowiek z Nim współpracuje, to w przedziwny sposób tym, którzy są fizycznie słabi czy ze względu na duży ubytek sił w nich (niektórzy są często po bardzo ciężkiej pracy) pomnaża je przedziwnie.
     
Kasia:
     Wcześniej też, ale od pewnej osoby ciągle słyszę, że powinnam iść na rentę, powinnam być cały czas na rencie. Tak by chcieli ludzie. Dla mnie to jest pomysł "z księżyca".
     
Mariusz:
     Właśnie, z jakiej racji? Jakby ludzie mieli nam dyktować, co mamy robić. Tak samo kardynał Wyszyński, który nie powinien zostać kapłanem w żaden sposób, bo był tak chorowity, że zastanawiano się czy w ogóle udzielić mu święceń. A potem się okazuje, że ci najzdrowsi najszybciej umierają, a słabi stają się mocni w Bogu.
     
Ania:
     Mogę powiedzieć, że tutaj potwierdza się też moje doświadczenie. Upraszałam cały czas Ducha Świętego, który był w tych wszystkich trudnych chwilach, kiedy przyszedł na mnie czas wielkiego utrapienia. Przeprowadzał mnie i rzeczywiście jestem utwierdzona w tym, że zarówno interwencja Maryi, jak i Ducha Świętego, Miłosierdzie Jezusa, wszystko to razem podczas tej modlitwy odczuwałam. Ciągle mi to towarzyszy, także obecność wszystkich świętych, ojca Józefa. Jakby wszystko to się przybliżyło do mnie i faktycznie wewnątrz doznałam umocnienia i pokoju. Wzmogło się zaufanie, że z tej ciemności mojej trudnej sytuacji ludzkiej w aspekcie materialnym, jest wyjście do światła. Trwam w tym. Tak samo jak Kasia mówiła odczuwam przypływ sił fizycznych. Mam momenty, że ni z tego ni z owego przychodzi senność, ale to też jest taki sen, który jest w pokoju w Panu i jest w sumie dobrodziejstwem, ponieważ potem wracam do normalnego funkcjonowania. Ale ten przypływ energii jest też widoczny dla osób z zewnątrz, bo już kilkoro z nich zwróciło mi uwagę na to, że widać też na zewnątrz większą radość, większą pewność, inny rodzaj mojego zachowania, czy nawet w pracy większe zaangażowanie. I nie jest to "ze mnie", jakaś moja inicjatywa, tylko rzeczywiście odczuwam ogromną moc miłości, wiary, nadziei. Też to słowo rozeznane po modlitwie nade mną - Hymn o Miłości, wielką radość mi sprawiło, tak jakby sam Jezus mnie w tym momencie utwierdzał w swojej miłości. Czuje to też na każdej Eucharystii. To trwa, zresztą z wieloma osobami rozmawiałam, odpowiadałam na pytania o to czuwanie. Szczególnie udziela mi się osoba ojca Józefa. Uradowałam się zwłaszcza informacją o rozpoczęciu jego procesu beatyfikacyjnego. Wtedy poczułam, jakby po prostu siedział koło mnie. Trudno mi wszystkie te doświadczenia zebrać razem, ale było to bardziej pogłębione niż poprzednie czuwania. Mam takie wewnętrzne nastawienie i oczekiwanie na to, co będzie dalej.
     Też odczułam, że Panu Bogu chodzi o całą wspólnotę. Zaczęłam zastanawiać się, co mam robić dalej, żeby mi Pan Bóg odsłaniał, na przykład jakie jest moje zadanie w tej wspólnocie. Przyszło konkretne rozpoznanie.
     
Mariusz:
     Zadanie dla wszystkich jest jednakowe - ewangelizować, każdy według otrzymanego daru. Trzeba spojrzeć w pierwszej kolejności na swoje dary naturalne, które są wewnętrznie oczyszczane przez Ducha Świętego. Nastąpiło to w czasie modlitwy, dlatego że jeśli chodzi o moc modlitwy, to akurat nad tobą ta moc w moim odczuciu była szczególna i wiele się wydarzyło, jakiś rodzaj uwolnienia, oczyszczenia do życia prawdą miłości Bożej w wymiarze Krzyża. Ewangelizacja jest wejściem w Krzyż, w ofiarę, ponieważ jeżeli kiedy w coś wchodzimy i zaczynamy robić, to trzeba robić, ofiarować siebie. I trzeba to robić wytrwale, bo nikt nas nie będzie popychał, tylko człowiek wchodzi w ten krzyż, umiera i zmartwychwstaje z Chrystusem, ewangelizuje. Oczywiście trzeba patrzeć na to, jakie mamy dary naturalne. Już "grzeje się" książka, za chwile będziemy ją sprawdzać. To samo z siebie wynika, co mamy robić - ewangelizować w każdy możliwy sposób w ramach dzieła i w ramach pracy, i w ramach spotkań. Otrzymałaś do tego konkretne dary i charyzmaty, a wszystko będzie się to w trakcie uściślało, w zależności kogo i jak będziemy ewangelizować.
     Wielką sprawą, jeszcze nie docenioną, jest wykorzystanie tych mediów, które mamy. Teraz rozmawialiśmy z siostrą z Sienkiewicza 60, której mąż robił zdjęcia na naszych zaślubinach. Spotkaliśmy się, podpisaliśmy dla niej książkę, była bardzo zadowolona i zainteresowała się ni tylko tym co jest w książce ale i znaczkiem. Bardzo ją poruszyło, że to jest tak wspaniałe logo, że ten znaczek ma tyle znaczeń duchowych i powiedziała, że chce taki nabyć dla swojego chrześniaka.
     To są te sposoby i dalej trzeba nad tym pracować. Wydanie drugiej książki niesamowicie wzmocni tę ewangelizację, wydanie drugiej płyty ze śpiewami czy śpiewnika z naszymi utworami, to jest sposób, żeby ta ewangelizacja trwała i rozwijała się.


zdjęcia | powrót do kroniki
.
.
| Start | Idea, działalność | Wydarzenia | Wspólnota, przyjaciele | Formacja duchowa | Wydawnictwo | Kontakt |
.
. .
fundacja ewangelizacja media odnowa miłość sobór wspólnota mocni w wierze największa jest miłość kościół charyzmaty Duch Święty muzyka chrześcijańska liturgia centrum kultury chrześcijańskiej NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ Fundacja Ewangelizacyjno Medialna wspólnota Mocni w wierze