.
Fundacja NJM
Start Idea, działalność Wydarzenia Wspólnota, przyjaciele Formacja duchowa Wydawnictwo Kontakt 
.
.

Wydarzenia - rozwinięcie: Czuwanie modlitewne w Wigilię Zesłania Ducha Świętego, 4.VI.2022

zdjęcia | powrót do kroniki


     W ramach czuwania ważna konferencja na temat roli Ducha Świętego w Kościele i sakramentach. Najistotniejszym jej przesłaniem jest zauważenie zmiany paradygmatu w teologii dotyczącej osoby Ducha Świętego, czyli pneumatologii, która nastąpiła w trakcie i po Soborze Watykańskim II.
     Zmiana ta polega na zauważeniu w sakramentalnej akcji faktycznej roli Ducha Świętego jako tego, który nie jest tylko treścią (przedmiotem) sakramentu, ale wraz z Chrystusem Kreatorem i Podmiotem udzielanej łaski. Kościół bowiem, jako taki, jest zarówno dziełem Chrystusa, jak i Ducha Świętego. Ma to ogromne znaczenie dla włączenia trynitarności w rozumienie Kościoła (w tym sakramentów w nim), który jest przestrzenią zbawczej, osobowej komunikacji we wspólnocie między Bogiem a człowiekiem, mając w sobie zawartą archetypiczną komunię, tajemnicę trynitarną. I jak to określił Papież Benedykt XVI, spekulatywno-wyobrażeniowy opis Trójcy Świętej jest po Soborze zastępowany praktycznym uwypukleniem roli i działania poszczególnych osób Boskich jako Wspólnoty w inicjacji i rozwoju życia duchowego i w wymiarze sakramentalnym, i pozasakramentalnym. To Boska Wspólnota, w której dynamicznie pulsuje miłość międzyosobowa, udziela nam siebie (wylewa się na zewnątrz światu) inicjując, rozwijając i podtrzymując w nas swoje życie na sposób duchowy. Duch Święty jest rozdarowującą siebie miłością „unio czy communio” między Ojcem i Synem. To On umożliwia nam osobistą wiarę, bo jest darem tworzącym wspólnotę Boga z nami. A wydarzenie przyjęcia daru jest właśnie Kościołem.
     Czuwanie, w którym w miarę upływu czasu dynamizowała się nasza modlitwa upraszania nowego zesłania Ducha Świętego na nas i Kościół, doszło do kulminacyjnego wydarzenia, jakim była charyzmatyczna modlitwa o nowe wylanie darów Ducha Świętego indywidualnie przeprowadzana nad każdym z uczestników modlitwy przez pozostałe osoby. Przyniosła ona wiele zaskakujących owoców, a otrzymane po niej słowo Boże (jedno dla wszystkich) jeszcze bardziej rozświetliło nasze „wewnętrzne sprawy” i ukazało drogę wypełniania woli Bożej i życia zgodnie z natchnieniami Ducha. Najlepiej obrazują to świadectwa wiary z czuwania.

Ania
     Wspominałam już na bieżąco o swoim doświadczeniu, tego zanurzenia całej naszej Wspólnoty właśnie w Bogu. Objęcia nas po prostu, jak można powiedzieć, wnętrzem Trójcy Świętej. To był moment. Po prostu miałam takie światło, że poruszamy się wewnątrz, że jesteśmy jakby objęci przez Trójcę Świętą, przez samego Boga. Kilka razy czytałam otrzymany po modlitwie nad nami o nowe wylanie darów Ducha Świętego fragment z Listu do Filipian (Flp 2, 1–5). Ja jeszcze muszę głębiej w to wejść, ale tam zwróciło moją uwagę to wskazanie, żeby być jedno, żeby być jednej myśli i uczuć. Chodzi o tę jedność dążeń w ogóle. To, że będąc zjednoczona ze wspólnotą na modlitwie, zostałam przez Boga rzeczywiście przekonana o miłości wspólnotowej. Potem to słowo było potwierdzeniem: Dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia, tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały (Flp 2, 2–3). To mnie tak poruszyło, to bycie w Bogu, to nie jakieś tam współzawodnictwo, nasze czy moje chciejstwo, nie moja jakaś chęć zaspokojenia swoich ambicji tylko miłość. To, co sprawia Jezusowi radość, to właśnie jest w tym, że my mamy te same dążenia, tę samą miłość i wspólnego Ducha. I tak właściwie to moją radością było w ogóle to czuwanie i cały czas w tym tygodniu po czuwaniu, właśnie z bycia we wspólnocie Kościoła, w naszej wspólnocie i właśnie we Wspólnocie Trójcy Świętej. Nawet ta pieśń przychodziła („Mieszkam w środku nieba”), że „ja mieszkam w środku, w środku nieba”, że to jest to przebywanie właśnie w środku nieba. No i muszę powiedzieć, że bardzo mi to pomogło też jakby wejść w to wszystko. I to, że zaczęłam przepisywać kontemplację: „Pomocną do uzyskania miłości” z Ćwiczeń Duchownych św. Ignacego. I rzeczywiście wszystko jest zanurzone w Bogu, wszystko po prostu jest objawieniem się Boga w świecie. To jest dla mnie potwierdzeniem tego, że wszystko jest darem Boga, darem Jego miłości i że ja mam odpowiadać i mogę odpowiedzieć na nią. To jest wielki przywilej, wielki dar, że ja mogę Panu Bogu odpowiedzieć na Jego miłość. A w tej kontemplacji jest zadawane takie pytanie: Co ja na to wszystko? …

Mariusz
     Czyli ja tak rozumiem, że potrzeba oczyszczenia intencji, oczyszczenia wnętrza, oczyszczenia zamiarów, oczyszczenia serca, żeby te dążenia faktycznie były takie same, żeby one były dążeniami Ducha, żeby dążyć ostatecznie do samego Chrystusa. Mamy szukać w tym wszystkim nie siebie, tylko nade wszystko woli Bożej. I czystym sercem udzielić Mu adekwatnej odpowiedzi miłością na Miłość.

Jędrek
     Na Mszy Świętej przed czuwaniem, gdzie byliśmy świadkami sakramentalnych zaślubin, był w liturgii „Hymn o miłości” (por. 1 Kor 13), z którego wynika, żeby starać się o większe dary, czyli o miłość właśnie. I rzeczywiście o to się modliłem w trakcie czuwania. No i tak właśnie Duch Święty mną kieruje. Zresztą, też przy rozważaniu tego słowa, które było skierowane do nas z Listu do Filipian o tych wspólnych dążeniach, żeby mieć te same dążenia. Oczywiście, chodzi o dążenia w Duchu Świętym. Miałem taką refleksję, że nie chodzi o to, żeby wszyscy stali się tacy sami, identyczni, ale żeby tym dążeniem właśnie była wzajemna miłość. Właśnie ta wymiana, tak jak wśród Trzech Osób Boskich. To są właśnie te wspólne dążenia. I właśnie w ten sposób mam się przemieniać, żeby mieć te większe dary, czyli miłość, i żeby ze wszystkimi nimi się dzielić tak, żeby mieć właśnie te dążenia.

Mariusz
     Tak naprawdę dążenie do miłości to, tak rozumiem, że gdy Święty Paweł mówi o tym – „starajcie się o większe dary”, to oczywiście chodzi o to, że miłość jest większa niż wszystko, co człowiek może otrzymać, nawet w sensie duchowym. Ale tak naprawdę miłość, ta czysta miłość, taka oczyszczona, ona powoduje zerwanie z życiem według ciała. To jest to, co jest siłą sprawczą, to jest potęga miłości, cała potęga Boża. Dopiero miłowanie umożliwia tak naprawdę zerwanie z tym światem, z jego cielesnością i z własną cielesnością. Z tym, co się nazywa życiem według ciała. Bo nie chodzi oczywiście o zerwanie z własnym ciałem, które cieszy się szacunkiem i jest świątynią Ducha Świętego, ale chodzi o to, że człowiek ma żyć według Ducha, a nie według ciała. To jest zerwanie z pożądliwością, z tym, że motoryka życia była oparta na pożądliwości własnej i na zgodzie na własne wady. Człowiek przede wszystkim nie może być niewolnikiem własnej wady. Tym, co nas wyzwala z tej niemocy, z tej własnej wady, jakiejś feleru po niemiecku mówiąc, to jest właśnie miłość. I nie wystarczą nasze dążenia, ale trzeba się starać o większe dary, właśnie o większą miłość. Trzeba się starać o większe poznanie Boga, dlatego w tym roku była konferencja „O poznaniu Boga” (dwie części). Trzeba też patrzeć, jak Duch Święty nas prowadzi, bo jeżeli ktoś widzi duchowo cokolwiek, to widzi po prostu pewną linię, pewną drogę. To oczywiście przyjęcie większej miłości. Przyjęcie jej w życie człowieka wiąże się z większym poznaniem Boga, z większą otwartością na Niego i odwagą w przyjmowaniu Jego woli. Trzeba się na nią zgodzić, trzeba tę miłość przyjąć, bo ta miłość nas poprowadzi, jak mówi Jezus do Piotra. No tak, ale ona cię poprowadzi tam, gdzie ty nie chcesz. Ona nas nie będzie prowadziła według naszych myśli. Nie idziemy po linii własnej woli, tylko woli Bożej. I to Bóg z nas wydobywa to, co jest rzeczywiście wartościowe i cenne, nasze dary. One muszą zostać poddane miłości, a nie naszemu „ja”, bo nasze „ja” te dary marnuje. Chodziłeś, gdzie chciałeś, chodziłeś według miłości własnej, a teraz będziesz już chodził tam, gdzie chcę Ja, twój Pan. Jak ktoś się boi, żeby nie był taki sam jak ten bliźni, żeby nie miał takiej samej pobożności, czy takiego samego usposobienia świętego, to niech się nie obawia, bo nigdy nie będzie miał. Natomiast w Kościele jest rzeczą niezwykle istotną mieć przykłady, wzorce i dlatego są święci. Oni nie tylko są, oni wstawiają się realnie, czyli wypraszają nam moc do świętego życia, ale także oni są dla nas pewnym przykładem, nauką, jak rzeczywiście żyć, czyli jakimi drogami „Bóg chodzi”.

Zbyszek
     To, o co prosiłem w Zesłanie Ducha Świętego, właściwie wynikało z konferencji „O roli Ducha Świętego w Kościele i sakramentach", która była dla mnie takim „objawieniem na nowo”. Ale nie tylko z tego powodu. Zapamiętałem taką rzecz, która mnie bardzo poruszyła – jeżeli nie będę doznał ucisków z powodu wiary, jeżeli nie będę znosił jakiejś przeciwności wokół siebie i umiał ją znosić, to znaczy, że moja miłość jest za mała i za mało głoszę Słowa Bożego. Po prostu nie ma, nie ma jeszcze właśnie we mnie tej miłości. Brak tej odwagi wewnętrznej, takiej, aby na każdym kroku przypominać sobie i innym, że za każdym naszym działaniem, za naszą jednością z Kościołem czy w rodzinie, czy wszędzie indziej, jest to, że jest obecny Chrystus z Jego Słowem życia, które jest nieustannie głoszone. Ono podnosi i mnie, i każdego innego, i porządkuje życie. To jest ta Prawda, którą chce mnie i nam, i przeze mnie dalej Duch Święty przekazywać. Tylko trzeba ją odważnie głosić. Takim miernikiem głoszenia jest właśnie to, że będziemy doznawać ucisków od świata. Były takie czasy, że doznawałem tych ucisków i w słowie, i w przeciwnościach. A teraz właśnie to wszystko jest takie ugładzone. Widzę, że to do niczego nie prowadzi, jeżeli się nie będzie głosić odważnie właśnie w tych momentach, kiedy Duch Święty napomina, że trzeba powiedzieć, że trzeba zaświadczyć o tym, że Bóg jest właśnie Miłością, że to jest jedyne, co jest ważne w tym życiu, że On sprowadza każdego z nas na dobre ścieżki. Jest dobrym Doradcą. Jemu trzeba zaufać. To wnętrze właśnie Trójcy Świętej, to że tak mi przychodziły do głowy różne obrazy. Przecież Pan Jezus obiecuje, przypominając, że w Starym Testamencie jest napisane, że jesteście bogami, a nawet mówi, że to jest właśnie celem, pragnieniem całej Trójcy Świętej, żebyśmy osiedli w samym wnętrzu Trójcy Świętej. Ile troski Bóg skierował w stosunku do ludzi. Podarował Syna, żebyśmy tylko oddali Mu swoje grzechy. Syn dochodzi do mnie, mówi, że „jest dobrze dla was, jeżeli odchodzę, bo poślę wam Ducha Świętego.” No po co? Bo przecież Duch Święty to jest Duch, który w każdym z nas może zamieszkać. I aż po krańce świata Jezus głosił Słowo, które wciąż jest zapisane. Jeżeli się dobrze je czyta, można wiele się nauczyć, ale Duch Święty to wszystko, czego nie rozumiemy, prostuje, wszystko wytłumaczy. I tak bycie w Tym, w tej Trójcy Świętej, przebywanie jakby w Jej środku, o czym śpiewamy w modlitwie „Mieszkam w środku nieba”. To jest właśnie przebywanie w niebie, odczucie tego, że tak wielkiej miłości nie uzyskamy od ludzi i nikt nigdy tu na Ziemi nie obdarowuje tym przebywaniem. Po prostu, to czucie, że jedyną, to znaczy jedyną mocą, wielkością, miłością Boga dla mnie jest to, żebym ja właśnie był mieszkańcem nieba, a więc zobaczył Boga twarzą w Twarz, a więc zobaczył całą Trójcę. Był w Jej wnętrzu, w tym, co tak świat chciałby miłować, a nie potrafi, bo po prostu nie zna Ducha ani Prawdy przez Niego objawianej o Jezusie Zbawicielu. Najpierw trzeba poznać Jezusa i oddać Mu to wszystko, co złe we mnie. Przypominam sobie, że właśnie bez otwarcia się, bez zdania się na Jezusa wobec tego, że On właśnie został ukrzyżowany za mnie, to nic w człowieku się nie zmienia. To jest pierwsza rzecz – moje grzechy musiałem tam najpierw Jezusowi podarować, żebym mógł się czuć w ogóle czysty w jakiś sposób. Jak się staje w prawdzie, to potem już człowiekowi niczego nie braknie.

Mariusz
     Tak, i myślę, że trzeba sobie uświadomić jedną rzecz, że jeżeli my niesiemy realnie Ducha Świętego, znaczy, jeżeli rzeczywiście Duch Święty, tak jak mówisz, rzeczywiście jest Tym, który w nas mieszka i nas prowadzi, który nas napełnia, to jest to Duch Prawdy. Także, jeżeli On w nas jest, to nasza mowa i nasz styl życia, sposób życia będzie stawiał drugiego człowieka w prawdzie. On musi być widoczny. To działanie Ducha Świętego w nas pozwala odgraniczyć, pozwala wyraźnie widzieć, rozróżniać, co pochodzi od tego świata, co pochodzi od ducha złego, co pochodzi od Ducha dobrego. I rzeczywiście też odważnie głosić to, co jest prawdą Bożą. I myślę, że tutaj jest zawarte to, co było przedmiotem modlitwy nad tobą, i mnie to tak zadziwiło. Zadziwiła precyzja Boga, bo oczywiście ja posługuję darem poznania w Duchu Świętym, ale ta precyzja tego poznawania, ta precyzja rozumienia czy widzenia wnętrza drugiego człowieka, tego co w nim jest, to mnie jakby cały czas coraz bardziej zdumiewa, jak Bóg działa. I w tej modlitwie tak, jak ja to rozumiałem, jest sygnał, że jest potrzebne nowe nawrócenie, że trzeba się nawrócić od nowa, że tu chodzi o wyjście z pewnego sposobu czy stylu życia, który jest tożsamy ze światem, a utożsamienie się w pełni z Jezusem Chrystusem z Jego miłością, z tą Jego odwagą świadectwa, z Jego odwagą, takiego właśnie bycia pod prąd. I trzeba coraz bardziej naśladować życie Jezusa Chrystusa. To, co mówi i to, jak On po prostu cały czas ewangelizował. Każdą okazję wykorzystywał do tego, żeby być dla ludzi, żeby ewangelizować ludzi. Oczywiście to jest właśnie nawrócenie. To jest zmiana tego stylu życia, tego płynięcia z tym światem, jakiegoś, daleko idącego utożsamienia się, gdzie można tak płynąć i płynąć, i płynąć... I właśnie te dążenia będą przyziemne, a te nasze jakieś wielkie pragnienia, które mamy, te właśnie, te Boskie, one po prostu są przytłumione czy gdzieś tam wypchnięte. No i potrzeba na nowo się nawrócić. Potrzeba na nowo odnaleźć prawdę Bożą, odnaleźć wolę Bożą, by odnaleźć samego siebie. I mowa nasza musi być po prostu jednoznaczna: „Tak, tak, nie, nie”. To znaczy, jest tak albo nie jest tak. Musi być rozeznanie duchowe. To świadomość tego, co od kogo pochodzi, jak postępować, jak głosić, jak podejść do tej sytuacji czy do tamtej sytuacji konkretnie. Ale to już jest życie w innym stylu. Stylu po prostu kogoś, kto, jak mówi dzisiejsze Słowo z soboty: „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (por. Mt 10, 8). Czyli nie chodzi tylko o to, że mnie Bóg przebaczył mój grzech. No, ale co z moimi bliźnimi? Bo to się wszystko zgadza – Bóg przebaczył mi mój grzech, postawił mnie w jakiejś prawdzie, ale teraz, czy to się zakończyło? Nie, to się dopiero zaczęło. Ja to zawsze mówię. Ojciec Józef zawsze mówił, że w Duchu Świętym, co najlepsze, to dopiero przed nami, tak. I ty masz tego świadomość też i chodzi o to, żeby teraz do tego dążyć po prostu, żeby ta współpraca z łaską Bożą była właśnie taka, żeby iść tą drogą i wejść w dzieło Ducha Wspomożyciela, wejść w dzieło Ducha Świętego całym sobą. Pozwolić się Jemu prowadzić, w tej ewangelizacji wśród narodu, który jest przeciwny i tak jak dzisiejsze słowo z soboty mówi, że często jest tak, że ktoś nie przyjmuje tej prawdy, no to trzeba zostawić go i poczekać na jakiś inny moment albo go zostawić, „strząsnąć proch” i iść dalej.

Krzysiek
     W tym fragmencie do Filipian jest też takie zdanie o tym, żeby nie uznawać siebie pod żadnym względem za lepszego od innych, żeby raczej uznawać właśnie innych za lepszych od siebie. U innych widzę lepsze cechy niż u siebie. W związku z tym jedna z myśli, bo tu o innych aspektach zresztą mówiły inne osoby, ale tutaj też wskazówka dla mnie jest taka, żeby uważniej się wsłuchiwać w to, co mówią inni. Nie krytykować, nie traktować tego, jakby to określić, protekcjonalnie, może nie, ale z jakąś rezerwą i od siebie oczekiwać więcej. I przy tym wsłuchiwać się w to co inni mówią, po to również, żeby potrafić im służyć. Więc tutaj też muszę polegać na tym, co mówi Duch Święty, co doradza Duch Święty, żeby mieć, lepsze rozeznanie tego, co jest słuszne i rozpoznawać prawdę.

Mariusz
     No, ja myślę, że to poruszenie rzeczywiście dwóch szalenie istotnych takich środków ciężkości w twoim życiu. Z drugiej strony jest pewien paradoks, bo tak, jak mówisz, zawsze miałeś problem raczej z tym, że stawiasz siebie zawsze niżej. Powiedzmy, że to jest ten problem taki, że uważasz po prostu, że to raczej inni są wyżej niż ty. Właśnie tutaj trzeba się zastanowić nad tym, gdzie jest faktycznie ten problem? Na czym on polega? Bo to jest problem bardzo hamujący. To jest ta jedna rzecz, która cię niezwykle hamuje na drodze nawrócenia, życia duchowego. To jest właśnie to, co poruszasz, czyli z jednej strony niby jest tak, a w rzeczywistości we wnętrzu jest zupełnie inna postawa. Tak jakby jest odwrotnie, niż to się wydaje. Czyli na czym to polega?

Krzysiek
     To jest taka dychotomia.

Mariusz
     Tak to jest dychotomia, ale ona z czegoś wynika. Trzeba faktycznie ocenić, co we mnie jest i stanąć w prawdzie. Jakim ja Jestem de facto człowiekiem? Czyli co we mnie jest tą wadą duchową, a co zmianą w psychice i naleciałością życia? Wada jest jakoś tam w różny sposób rekompensowana. To znaczy, w jakiś sposób człowiek próbuje z nią walczyć i uciekać od niej czy ją rekompensować, ale to nie pokonuje problemu, bo pokonać go można tylko poprzez pełne uznanie prawdy i nawrócenie.
     I druga rzecz, którą poruszyłeś, bardzo niezwykle ważna, to jest kwestia słuchania, to znaczy pokonania tego dystansu, o którym mówisz. Właśnie to, że ten dystans tyle lat jest utrzymywany między nie tylko Bogiem, ale też i ludźmi powoduje, że to wszystko się przedłuża, przeciąga. To dokładnie ma swoją emanację w naszym stylu życia. Ty masz taką tendencję, żeby wszystko przedłużać, aż tak można powiedzieć „DO WYCZERPANIA MATERIAŁU”. Nie skracać, tylko przedłużać. Duch zły już się kręci koło nas, aby jakimiś drzwiami wejść do życia już młodego człowieka. Jakimiś drzwiami, żeby go pochwycić. To znaczy, żeby sprawić, że to, co jest w zamyśle Bożym, ma być naszym jakimś talentem, błogosławieństwem, żeby to opanować i żeby to nie mogło posłużyć chwale Bożej. On wiedząc o tym, mając przewagę poznawczą nad nami, uprzedzająco stara się właśnie doprowadzić do tego, żeby ten talent (ten talent, który jest od Boga) nie był na Jego chwałę. Mało tego, żeby stał się potem przekleństwem dla człowieka, tak jak się mówi, że na przykład dla jakiegoś geniusza, to co potrafi stało się dla niego przekleństwem. Jakaś szczególna cecha, jakaś szczególna wartość, tak jak na przykład szczególny dar majsterkowania, zdolności manualnych, technicznych czy poznawczych, czyniąc z tego namiętność człowieka duch zły sprawia, że człowiek traci kontakt z Bogiem. To, co miało być moją zaletą, stało się moją wadą. Teraz Panu Bogu zależy na tym, żeby przywrócić to, co było Jego odwiecznym zamysłem. No, ale to się dokonuje przez nasze nawrócenie, odwrócenie tej całej sprawy. Wszystko się musi zacząć od słuchania. Ale nie z dystansem, tylko słuchania de facto, słuchania na modlitwie. Bo tak, jak my słuchamy Boga, tak samo słuchamy ludzi, identycznie. Słuchać sercem, nie tylko umysłem, nie z dystansem, nie jakiegoś rozważania sobie, jakiegoś swojego przeinaczania tej prawdy, tylko pojąć, słuchać Boga, pojąć tą prawdę tak, jak Ona chce do mnie przyjść, jak Ona chce do mnie trafić. I to, co ciągle powtarzam, też powtórzę na koniec, że nikt się sam w kościele nie prowadzi, tzn. nie dojdziemy do prawdy ani do porządku sami z sobą. Niech nikt nie myśli, że to mu się uda bez otwarcia na działanie Ducha Świętego, który działa przez drugiego człowieka. I żeby prowadzić życie duchowe, potrzebne jest kierownictwo duchowe, towarzyszenie duchowe. To jest oczywiste i do tego potrzebny jest stały spowiednik po to, żeby rozpoznać to działanie Ducha Świętego, żeby je zinterpretować, żeby wiedzieć, czy ja rzeczywiście takimi drogami chodzę, jakimi Bóg chce, czy nie jestem zwodzony. Kto znalazł przyjaciela, kogoś, kto mnie zrozumiał, kto chce mojego dobra, kto mnie kocha, kto chce, żeby mi pomóc realnie, kto mi poświęci czas, to taki ktoś znalazł prawdziwy skarb.

Amen.

Zapraszamy do wysłuchania konferencji:
Konferencja „Duch Święty w sakramentach”
- mp3, 22MB

zdjęcia | powrót do kroniki
.
.
| Start | Idea, działalność | Wydarzenia | Wspólnota, przyjaciele | Formacja duchowa | Wydawnictwo | Kontakt |
.
. .
fundacja ewangelizacja media odnowa miłość sobór wspólnota mocni w wierze największa jest miłość kościół charyzmaty Duch Święty muzyka chrześcijańska liturgia centrum kultury chrześcijańskiej NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ Fundacja Ewangelizacyjno Medialna wspólnota Mocni w wierze